niedziela, 15 marca 2015

Jak Śri Swami Vishwananda potrafi rozpuścić ego swoją miłością?



Podczas darszanu Śri Swamiego Vishwanandy, który miał miejsce 22 lutego w Shree Peetha Nilaya, dwie osoby zamieszkałe w aszramie opowiadały o swoich doświadczeniach ze Swamim. Głównym tematem było, jak zauważyć miłość w Guru, we wszystkim co robi, a dokładniej gdy za coś gani. Poniżej można zapoznać się z jedną z tych wypowiedzi.

Śri Swami Vishwananda powiedział kilka razy „Miłość Boga jest obecna w waszych sercach zawsze, ale coś co ją przykrywa to kurz arogancji, dumy i ego. Wszystko to przykrywa światło Boga”. (Just Love 2, str. 42)


22 lutego około 500 osób przybyło spotkać Śri Swamiego Vishwanandę w Shree Peetha Nilaya i aby otrzymać indywidualny darszan.


Podczas ponad sześć godzin Śri Swami Vishwananda siedział na fotelu wylewając Boską Miłość na każdego z osobna i na wszystkich razem obecnych w darszanowym holu.

Tylko zrealizowany Guru może pomóc wykroczyć ponad arogancję, dumę i ego oraz rozwinąć prawdziwą pokorę. W lutym Swamidźi wysłał nam kilka wiadomości poprzez Tweetera, przypominając tę wspaniałą prawdę:

„Życie staje się proste, kiedy kultywuje się pokorę, rozróżnianie oraz przyjazne podejście do każdego, wtedy jest mniej ego, dumy, arogancji itd ...”

„Z pomocą Guru On czyni wszystko łatwym dla ucznia, idzie On gładko i spokojnie swoją ścieżką, bo Guru bierze na siebie większą część.”

„Wielcy zdali sobie sprawę z tego, że kłaniając się Guru stają się pokorni, łagodni, a ego znika z ich umysłów podczas gdy serce odczuwa czystą błogość.”

„Kiedy Guru cię zgani, powinieneś odczuwać wielkie szczęście, oznacza to, że uważa, że jesteś Mu bliski i bardzo dba o ciebie i twoje urzeczywistnienie.”

Doświadczenie:

Kilka lat temu, kiedy zadecydowałem oddać się guru, wziąłem kokos i przyniosłem go na interwiev z Gurudźim (Śri SwamimVishwanandą).

Kiedy szedłem w kierunku świątyni, w której odbywały się interwiev z Gurudźim po drodze spotkałem Ruchitę, która zapytała; „Co robisz?” Odpowiedziałem: „Idę na interwiev z Gurudźim i chcę oddać mu swoje życie.” Zapytała wtedy: „A co z kokosem?” Powiedziałem: „Nic nie wiesz! Kokos symbolizuje ego i kiedy idziesz do mistrza przynosisz mu kokos, żeby pokazać, że dajesz Mu swoje ego. I powiem Mu, że chcę, żeby zniszczył moje ego!”.
Popatrzyła na mnie i powiedziała: „Dlaczego? Zniszczyć ego? Czy wiesz, o co prosisz? Ja bym poprosiła, czy mógłby rozpuścić moje ego w miłości?”
Pomyślałem: „Hmm, tak, to brzmi dobrze!”. Efekt ten sam, ale brzmi łagodniej i wydaje się, że będzie szło łatwiej. Kiedy pokazałem Gurudźiemu kokos, popatrzył na mnie i zapytał: „Co to jest?”. Odpowiedziałem: „Gurudźi, chciałbym żebyś rozpuścił moje ego w miłości”. Wziął kokos i go przyjął. Pomyślałem: „Cool! Będę miał proste życie, bo wszystko co On zrobi to będzie tylko miłością. Nie będzie niczego niszczył, będzie łatwo i przyjemnie. Zastanawiałem się jednak jak właściwie to zrobi, jak rozpuści ego w miłości.

Jako że kokos został przyjęty, to pomyślałem, że On ma swoje sposoby. Chciałbym wam opowiedzieć dwie historie obrazujące to, jak mistrzowie potrafią zniszczyć ego miłością.


Św. Parteniusz z Chios był wielkim świętym na wyspie Chios. Miał ucznia, który kiedyś był żeglarzem.

Uczeń ten był nieprzyjemną osobą, dość brutalną, kiedy zadecydował oddać swoje życie guru czyli św. Parteniuszowi. Na początku miał dużą motywację, ale wkrótce się ona ulotniła. Wszyscy to znamy. Na początku wszystko super, ale im bardziej coś staje się rutyną jest również coraz trudniejsze.

Mocno się denerwował, kiedy Św. Parteniusz dawał mu wskazówki albo go ganił. Miał tak wybuchowy charakter, że stracił panowanie nad sobą i uderzył św. Parteniusza w twarz. Święty był już stary i upadł bez przytomności na ziemię. Jak to się stało, to uczeń z poczucia winy i wstydu uciekł.

Kiedy św. Parteniusz wrócił do siebie, pierwszą rzeczą jaką zrobił były poszukiwania ucznia, który go uderzył. Wyszedł szukając go wszędzie po wyspie i kiedy go znalazł, uczeń ten zaczął przed nim uciekać. Święty Parteniusz zaczął go gonić wołając: „Proszę zatrzymaj się, zatrzymaj! Nie uciekaj”.

Święty Parteniusz upadł na kolana i błagał go: „Proszę wróć do klasztoru! Wybacz mi! Wróć ze mną do klasztoru i zostań tam!” Bardzo to poruszyło tego wielbiciela, tak że cały gniew i frustracja zamieniły się w wyrzuty sumienia. Wrócił do klasztoru i dzięki łasce mistrza, znów poczuł miłość do Boga oraz entuzjazm dla swojej ścieżki. Służył tak przez kilka dni i zmarł.

Oczywiście św. Parteniusz wiedział, że uczeń wkrótce umrze, ponieważ taka zniewaga mistrza nie pozostaje bez konsekwencji. Ale dzięki łasce zostało mu to wybaczone, miał miłość nauczyciela i kiedy zmarł, został uratowany, powiedzmy, że od piekła. Dotarł do Królestwa Bożego dzięki modlitwom świętego. 


Jest też taka ciekawa historia w hinduizmie, kiedy wszyscy ryszi zebrali się na jagnę (palenie świętego ognia) i zastanawiali się: „Kto jest najbardziej godny tego, żeby być przez nas wielbionym?”

Mędrzec Bhrigu odezwał się: „Ja spróbuję ustalić kto jest najbardziej godny naszego uwielbienia."

Najpierw udał się na lokę Pana Brahmy. Jego celem było sprowokować Brahmę, swojego własnego ojca, który natychmiast wpadł w gniew. Bhrigu przeklął więc Brahmę mówiąc, że nie będzie nigdy wielbiony na ziemi. I faktycznie na całym świecie jest tylko jedna świątynia Brahmy.

Rozgniewany mędrzec udał się na lokę Pana Śiwy, na Kajlasz. A że Śiwa był zajęty i spędzał wyjątkowy czas z Parwati, Bhrigu nie został przyjęty. Bhrigu bardzo się rozgniewał i powiedział, że Śiwa będzie wielbiony tylko pod postacią lingamu, nigdy w swoim prawdziwym aspekcie i Śiwa również zaakceptował tę klątwę.


Potem udał się na Wajkuntę, lokę Pana Wisznu. Kiedy tam przybył, zobaczył Mahawisznu spoczywającego na adiszeszy i nikt nie powitał wielkiego mędrca. Mędrzec, który był bardzo dumny z siebie i swoich osiągnięć pomyślał: „Co jest? Ja tu jestem! Masz mnie uhonorować!” W tradycji hinduskiej, kiedy mędrzec gdzieś przychodzi, ludzie muszą go honorować. A on nie został nawet zauważony, to była zniewaga.

Co zrobił Bhrigu? Wpadł w taką furię, że podszedł do Mahawisznu i kopnął Go w klatkę piersiową swoją stopą. A jak zareagował Mahawisznu? Zamiast na niego krzyczeć powiedział: „O wielki mędrcze, tak bardzo przepraszam, nie zauważyłem, że tu jesteś! Chciałbym cię przeprosić, że cię należycie nie powitałem! O mój Boże, musiałeś nawet kopnąć moją twardą klatkę piersiową swoją miękką stopą. Prawdopodobnie zraniłeś się. Chodź!”

I pochylił się do mędrca ze słowami: „Pozwól mi zobaczyć swoją stopę!” I zaczął masować stopę mędrca. I mędrzec na początku myślał: „Tak, zgadza się! Powinieneś mnie przeprosić!”. Ale kiedy zobaczył, że sam Pan klęczy przed nim i masuje jego stopę, dając mu swoją miłość, coś zmieniło się w sercu Bhrigu. Poczuł tę miłość, która pochodzi od Boga i pożałował swoich czynów i zaczął płakać. W końcu upadł do stóp Mahawisznu. 


Są to dwie historie z dwóch różnych tradycji, które pokazują jak Bóg i guru łamią ego w bardzo prosty sposób miłością.


Ile razy Gurudźi powiedział do mnie coś, czego nie chciałem usłyszeć? Ile razy mnie zganił? Ile razy was zganił? Ile razy powiedział wam coś, czego nie chcieliście usłyszeć? Przyszliście z pytaniem, na które już mieliście odpowiedź. A On mówił wam coś innego, coś czego nie chcieliście usłyszeć i wtedy pojawia się gniew. Przyciska guziki, o których wie bardzo dobrze, gdzie się znajdują.
Jak często umacniałem ten gniew, tę frustrację i wchodziłem w to głębiej tak, że w myślach krytykowałem jego czyny, jego słowa? Jak często to przytrafiało się wam?

Czy te myśli nie są pośrednio takimi uderzeniami w twarz guru, który nie pragnie niczego innego jak przebudzenia miłości w was? Tak jak to uczynił wielbiciel Parteniusza.

Ile razy poczuliście się ignorowani? Jak to jest poczuć się ignorowanym? Co dzieje się wtedy w środku? Jak często popadałem w zazdrość, która się wtedy budzi i plotkowałem. Zaczynamy oceniać innych i myślimy: „Dlaczego on? Dlaczego ona, a nie ja? Nawet na mnie nie spojrzał. Tamta osoba ma tak wiele...”

Czy nie przytrafiło się to każdemu z nas albo większości, a przynajmniej tym, którzy Go znają i pragną Jego miłości? Czy to nie wytworzyło zazdrości i negatywności w was w środku? Mogę mówić tylko za siebie. To ciągle się powtarza i jest mi bardzo smutno z tego powodu, ponieważ wtedy w jakiś sposób kopię Jego nauki moimi stopami, a miłość jest wszystkim czym On jest i co daje.
Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że wszystko co On robi, wszystko czym On jest, wszystko co przytrafia się nam w naszych życiach jest tylko dla naszego dobra? Kiedy przestaniemy uderzać i kopać Go? Kiedy staniemy się tą czystą miłością, którą On jest, a którą chce żebyśmy i my się stali?

Modlę się, żeby stało się tak jak najprędzej i modlę się o to, żebyśmy z Jego łaską wszyscy osiągnęli tę wieczną miłość do Niego i do Boga i żebyśmy mogli kompletnie oddać się Jego Lotosowym Stopom. W ten sposób widzę coraz bardziej i bardziej jak w miłości rozpuszcza się moje ego.

- Pramod, Shree Peetha Nilaya. 

0 komentarze :