Ooty, Tamil Nadu
18 grudnia zaczął się od
niespodzianki. Gurudewa (Śri Swami Vishwananda) zaprosił wszystkich uczestników pielgrzymki do swojego
prywatnego pokoju na abhiszekam na małym Krysznie Mirabai, którego
otrzymał jako prezent od kapłana ze świątyni Kryszny w Nurpur,
gdzie znaleźliśmy się „przypadkiem” podczas naszej ostatniej
pielgrzymki do Dziewięciu Bogiń w maju tego roku.
Głównym bóstwem w tamtym miejscu
było murti, w które wniknęła Mirabai. Murti to zmniejsza się
rokrocznie podczas Kryszna Dźanmasztami o około 1/3swojej
wielkości, a potem wraca do swoich wcześniejszych rozmiarów. Kiedyś
zapytałem Guru o to murti i odpowiedział: „Jest to sam Kryszna.
To kosmiczny portal.”
Dziś Gurudźi powiedział, że
chciałby nam coś dać, bo do tej pory pielgrzymka nie była
intensywna, bo nie odwiedziliśmy zbyt wielu świątyń.
Ten rzadki, specjalny abhiszekam
dał grunt pod niezwykły dzień, pełen nieoczekiwanych
błogosławieństw. Zostaliśmy poinformowani, że dziś zwiedzimy
jedną świątynię, a druga która wchodziłaby w grę, jest zbyt
daleko. Spodziewaliśmy się więc spokojnego popołudnia. Po
obiedzie udaliśmy się autobusem do miasta i pokonaliśmy pieszo
dystans do świątyni Śri Mariamman.
Z powstaniem tej świątyni jest
związana ciekawa historia. Zgodnie z nią, co wtorek kupcy z
Coimabatore przybywali w tę okolicę, żeby handlować z miejscową
ludnością. W taki właśnie dzień z północnego kierunku przybyły
na rynek dwie siostry. Kiedy poprosiły o miejsce, w którym mogłyby
się zatrzymać, odpowiedziano im że mogą spać pod pobliskim
drzewem. Miejscowi nie wiedzieli, że dwie siostry były boginiami.
Uderzył piorun, błysnęło światło niedaleko drzewa i siostry
zniknęły. Wtedy ludzie zrozumieli, że siostry były boskimi
formami i zbudowali świątynię dla bogiń Kaliamman i Mariamman.
Jest to jedyne miejsce, gdzie można zobaczyć obie boginie
razem.
Mariamman, Bogini matka jest powszechnie uznawana za
uosobienie Kali. Mariamman uznaje się również jako Seethala Gowri lub Mahamaayi.
Wszystkie bóstwa w tej świątyni są bardzo
spokojne i ciche, a nie takie groźne jakimi zwykle je znaliśmy. W
świątyni jest również Ćamunda,
niszczycielka wrogów. Ale ona również ma matczyny łagodny wygląd.
Gurudźi powiedział, że co oznacza Mariamma: Mari oznacza
moja, a Amma to
matka; czyli Moja Matka.
Gurudźi również dodał: „Jeśli ktoś ma krosty jak przy ospie
wietrznej i pomodli się do Sheethala Maty, to ona je usunie."
W
tej świątyni Gurudźi mówił również o bóstwach i ich wahanach
(boskich pojazdach), tak
jak Śiwa z Nandi, Ganeśa i Muśika, Muruga i Majur. Symbolizują
one Guru i ucznia. Uczeń powinien być zawsze pełen zapału do
służenia i w pełni skupiony na Guru. Nic nie powinno stanąć
między uczniem i Guru.
Następnie udaliśmy się do świątyni
Murugan. Po drodze przechodziliśmy obok przepięknej świątyni Jain
zrobionej z samego marmuru.
Śri Śanti Widźaj Guru jest tutaj w
najwyższym stopniu szanowany i uwielbiany. Gurudźi, a właściwie my
wszyscy, byliśmy pod wrażeniem tego przejawienia.
Świątynia Kryszny
Idąc dalej w kierunku świątyni
Murugan mijaliśmy małą świątynię Kryszny i okazało się, że
właśnie rozpoczyna się abhiszekam do głównych bóstw,
którymi byli: Wittala, Rukmini i Sathjabama (Bhu dewi) i że jesteśmy
zaproszeni. Zgodnie ze zwyczajem Gurudźi zaczął śpiewać, a zrobił
to w swój najbardziej czarujący sposób. Kapłanem okazał się być
kochający, o otwartym sercu, szczęśliwy człowiek i można było
zauważyć, że Gurudźi był głęboko poruszony, wycierał z oczu
łzy.
Ta rodzinna atmosfera w świątyni
została zwieńczona przepysznym prasadem, który został
przygotowany przez rodzinę podczas abhiszekamu. A był to
bardziej obiad. A potem niekończące się zdjęcia z Gurudźim! I
ludzie nie chcieli Mu po prostu pozwolić odejść. Kiedy w końcu
zdawało się, że udało się Mu przeprowadzić „ucieczkę”,
znalazł się znów pod obstrzałem osób robiących zdjęcia z
drugiej strony świątyni.
Inne zdarzenie jest związane z tym, jak
Swami patrzył na na Dymitra w bardzo specjalny sposób, i Dymitrii
zapytał: „Co to za spojrzenie? Co widzisz, co kryją Twoje oczy?”.
A Gurudźi powiedział: „Nie wyobrazisz sobie rzeczy, które
widzę. Ale pozwól, że ci powiem ... Pan, Kryszna we własnej
osobie był obecny w tej świątyni, stał i uśmiechał się, ręce
miał na talii ... był też Śirdi Sai Baba i inny święty..”. (nie
zapamiętali jego imienia).
W końcu, wieczorem dotarliśmy do
świątyni Murugan, która była niemal tuż za rogiem i otrzymaliśmy
relaksujący i błogosławiący darszan.
Po powrocie do hotelu jednej osobie z
grupy został sprezentowany tort urodzinowy i Gurudźi został
poproszony o jego pokrojenie. Swami powiedział wtedy: „Nie
powinniście kroić tortu urodzinowego nożem. To jest zbyt brutalne,
ale ludzie zachodu tego nie uznają. Tort powinien być dzielony
rękami”. A że tort był z kremem, to do podzielenia go została
wybrana łyżka, a Gurudźi przyjął jego pierwszy kawałek.
To ostatnie wydarzenie w tym dniu
wydało mi się bardzo ważne, czy nie jest tak, że małżeństwo
jest rodzajem narodzin? Ktokolwiek to czyta i weźmie to sobie do
serca, będzie pobłogosławiony. Zostawmy noże przy tortach
urodzinowych i cieszmy się bardziej pokojową i kochającą relacją
ze sobą samym i z innymi. Dźej Gurudew.
- Muktananda, SPN
0 komentarze :
Prześlij komentarz