sobota, 24 stycznia 2015

Piegrzymka do południowych Indii (cz. 8) - ze świątyni do świątyni


Ooty, Tamil Nadu

18 grudnia zaczął się od niespodzianki. Gurudewa (Śri Swami Vishwananda) zaprosił wszystkich uczestników pielgrzymki do swojego prywatnego pokoju na abhiszekam na małym Krysznie Mirabai, którego otrzymał jako prezent od kapłana ze świątyni Kryszny w Nurpur, gdzie znaleźliśmy się „przypadkiem” podczas naszej ostatniej pielgrzymki do Dziewięciu Bogiń w maju tego roku.


Głównym bóstwem w tamtym miejscu było murti, w które wniknęła Mirabai. Murti to zmniejsza się rokrocznie podczas Kryszna Dźanmasztami o około 1/3swojej wielkości, a potem wraca do swoich wcześniejszych rozmiarów. Kiedyś zapytałem Guru o to murti i odpowiedział: „Jest to sam Kryszna. To kosmiczny portal.”


Dziś Gurudźi powiedział, że chciałby nam coś dać, bo do tej pory pielgrzymka nie była intensywna, bo nie odwiedziliśmy zbyt wielu świątyń.

Ten rzadki, specjalny abhiszekam dał grunt pod niezwykły dzień, pełen nieoczekiwanych błogosławieństw. Zostaliśmy poinformowani, że dziś zwiedzimy jedną świątynię, a druga która wchodziłaby w grę, jest zbyt daleko. Spodziewaliśmy się więc spokojnego popołudnia. Po obiedzie udaliśmy się autobusem do miasta i pokonaliśmy pieszo dystans do świątyni Śri Mariamman.



Z powstaniem tej świątyni jest związana ciekawa historia. Zgodnie z nią, co wtorek kupcy z Coimabatore przybywali w tę okolicę, żeby handlować z miejscową ludnością. W taki właśnie dzień z północnego kierunku przybyły na rynek dwie siostry. Kiedy poprosiły o miejsce, w którym mogłyby się zatrzymać, odpowiedziano im że mogą spać pod pobliskim drzewem. Miejscowi nie wiedzieli, że dwie siostry były boginiami. Uderzył piorun, błysnęło światło niedaleko drzewa i siostry zniknęły. Wtedy ludzie zrozumieli, że siostry były boskimi formami i zbudowali świątynię dla bogiń Kaliamman i Mariamman. Jest to jedyne miejsce, gdzie można zobaczyć obie boginie razem.

Mariamman, Bogini matka jest powszechnie uznawana za uosobienie Kali. Mariamman uznaje się również jako Seethala Gowri lub Mahamaayi.

Wszystkie bóstwa w tej świątyni są bardzo spokojne i ciche, a nie takie groźne jakimi zwykle je znaliśmy. W świątyni jest również Ćamunda, niszczycielka wrogów. Ale ona również ma matczyny łagodny wygląd. Gurudźi powiedział, że co oznacza Mariamma: Mari oznacza moja, a Amma to matka; czyli Moja Matka. Gurudźi również dodał: „Jeśli ktoś ma krosty jak przy ospie wietrznej i pomodli się do Sheethala Maty, to ona je usunie."

W tej świątyni Gurudźi mówił również o bóstwach i ich wahanach (boskich pojazdach), tak jak Śiwa z Nandi, Ganeśa i Muśika, Muruga i Majur. Symbolizują one Guru i ucznia. Uczeń powinien być zawsze pełen zapału do służenia i w pełni skupiony na Guru. Nic nie powinno stanąć między uczniem i Guru.


Następnie udaliśmy się do świątyni Murugan. Po drodze przechodziliśmy obok przepięknej świątyni Jain zrobionej z samego marmuru.


Śri Śanti Widźaj Guru jest tutaj w najwyższym stopniu szanowany i uwielbiany. Gurudźi, a właściwie my wszyscy, byliśmy pod wrażeniem tego przejawienia.


Świątynia Kryszny

Idąc dalej w kierunku świątyni Murugan mijaliśmy małą świątynię Kryszny i okazało się, że właśnie rozpoczyna się abhiszekam do głównych bóstw, którymi byli: Wittala, Rukmini i Sathjabama (Bhu dewi) i że jesteśmy zaproszeni. Zgodnie ze zwyczajem Gurudźi zaczął śpiewać, a zrobił to w swój najbardziej czarujący sposób. Kapłanem okazał się być kochający, o otwartym sercu, szczęśliwy człowiek i można było zauważyć, że Gurudźi był głęboko poruszony, wycierał z oczu łzy.


Ta rodzinna atmosfera w świątyni została zwieńczona przepysznym prasadem, który został przygotowany przez rodzinę podczas abhiszekamu. A był to bardziej obiad. A potem niekończące się zdjęcia z Gurudźim! I ludzie nie chcieli Mu po prostu pozwolić odejść. Kiedy w końcu zdawało się, że udało się Mu przeprowadzić „ucieczkę”, znalazł się znów pod obstrzałem osób robiących zdjęcia z drugiej strony świątyni.


Inne zdarzenie jest związane z tym, jak Swami patrzył na na Dymitra w bardzo specjalny sposób, i Dymitrii zapytał: „Co to za spojrzenie? Co widzisz, co kryją Twoje oczy?”. A Gurudźi powiedział: „Nie wyobrazisz sobie rzeczy, które widzę. Ale pozwól, że ci powiem ... Pan, Kryszna we własnej osobie był obecny w tej świątyni, stał i uśmiechał się, ręce miał na talii ... był też Śirdi Sai Baba i inny święty..”. (nie zapamiętali jego imienia).


W końcu, wieczorem dotarliśmy do świątyni Murugan, która była niemal tuż za rogiem i otrzymaliśmy relaksujący i błogosławiący darszan.


Po powrocie do hotelu jednej osobie z grupy został sprezentowany tort urodzinowy i Gurudźi został poproszony o jego pokrojenie. Swami powiedział wtedy: „Nie powinniście kroić tortu urodzinowego nożem. To jest zbyt brutalne, ale ludzie zachodu tego nie uznają. Tort powinien być dzielony rękami”. A że tort był z kremem, to do podzielenia go została wybrana łyżka, a Gurudźi przyjął jego pierwszy kawałek.



To ostatnie wydarzenie w tym dniu wydało mi się bardzo ważne, czy nie jest tak, że małżeństwo jest rodzajem narodzin? Ktokolwiek to czyta i weźmie to sobie do serca, będzie pobłogosławiony. Zostawmy noże przy tortach urodzinowych i cieszmy się bardziej pokojową i kochającą relacją ze sobą samym i z innymi. Dźej Gurudew.

- Muktananda, SPN

0 komentarze :