piątek, 23 stycznia 2015

Pielgrzymka do południowych Indii (cz. 7)


Pielgrzymka do południowych Indii - od Kochi do Malappuram (dzień 8)


Dziś mieliśmy dzień odpoczynku. Nie odwiedzaliśmy żadnych świątyń, ale mieliśmy plan, aby wstąpić do jednej bardzo starej świątyni po drodze z Kochi do Malappuram. Gurudźi wszedł do świątyni pierwszy, aby sprawdzić czy możemy wejść, ale okazało się, że nie jest to możliwe, ponieważ świątynia bardzo surowo przestrzega pewnych reguł.

Czekaliśmy zatem na Gurudźiego w pewnej restauracji przy drodze. Był tam bardzo miły plac zabaw, miejsce wyglądało jak przedszkole. Dobrze się tam bawiliśmy i śpiewaliśmy bhadźany. Kiedy w końcu pojawił się Gurudźi, zjedliśmy lunch, a potem ruszyliśmy w dalszą drogę.

W autobusie Gurudźi pokazał nam, jak bardzo się o nas troszczy, zupełnie jak matka. Podchodził kolejno do każdej osoby i pytał jak się czuje, i czy trudno jest tak się przemieszczać z jednego miejsca w drugie przez cały czas. Osobiście pomyślałam sobie: "Nie, drogi Gurudźi, nic nie jest trudne, kiedy Ty jesteś z nami i wypełniasz nas swoją miłością."

Zakończyliśmy ten dzień wspólnie późnym obiadem i tortem urodzinowym, który był moim prezentem urodzinowym.

Kanuprija z Chorwacji


Znaczenie daksziny i prasadu

W autobusie Pramod mówił o dwóch bardzo ważnych rzeczach, których powinniśmy być świadomi podczas tej pielgrzymki. Pierwszą z nich jest dakszina dla guru.

Na zakończenie tej podróży każdy z nas da naszemu guru kopertę z daksziną w formie pieniędzy, mówiąc przy tym słowa "Kryszna arpan" co oznacza "Wszystko dla Boga". Dakszina dla guru to bardzo powszechne zjawisko w Indiach, ale dla ludzi z Zachodu może wydawać się dziwne. Dakszina to jest to, co dajemy guru w zamian za naukę. Jest to bardzo ważne. Może nadejść taki moment, kiedy uczeń zapyta swojego guru, co będzie stanowiło dakszinę, kiedy nauka się już skończy, albo przykładowo, guru może poprosić ucznia o dakszinę w dowolnym momencie.

Pramod opowiedział ładną historię o Ekalawji należącym do pewnego plemienia w Indiach oraz guru o imieniu Drona, który nauczał Pandawów i Kaurawów.

Guru Drona uczynił Ardźunę najlepszym łucznikiem w świecie. Pewnego dnia dowiedzieli się oni, że gdzieś w okolicy jest jeszcze jeden doskonały łucznik, zapragnęli więc dowiedzieć się, kim on jest. Znaleźli go - był to Ekalawja, młody łucznik mieszkający w jaskini. Ekalawja zrobił figurkę Drony i ją wielbił. Nauczył się sztuki łucznictwa koncentrując się na tej figurce, a nie od guru bezpośrednio. Stał się tak dobrym łucznikiem, że dorównywał w tym Ardźunie, a może nawet go przerastał! Guru Drona obiecał Ardźunie, że będzie on najlepszym łucznikiem świata. Gdy znaleźli Ekalawję, chcieli się dowiedzieć, w jaki sposób on nauczył się tak dobrze łucznictwa. Ekalawja powiedział, że nauczył się tego od guru Drony. Drona powiedział wówczas, że skoro nauczył się tego od niego, musi mu ofiarować dakszinę. Ekalawja na to: "Co mógłbym dać?" Drona odpowiedział, aby podarował mu swój prawy kciuk. Ekalawja wziął nóż i odciął sobie kciuk, co w tym momencie oznaczało koniec bycia łucznikiem, mimo to ucieszył się, że zadowolił guru.

Ardźuna, Dronaćarja i Ekalawja

Guru zawsze wie, jaka dakszina jest odpowiednia dla ucznia. Dawanie daksziny guru jest ważne, ponieważ pozwala to zachować karmiczną równowagę. Dostajemy coś od guru, dlatego musimy też coś dać. Nie powinno się odchodzić od guru nie zostawiając daksziny. Pramod powiedział także, że Swami Vishwananda nigdy nie wydaje nic z daksziny na własne cele. To co otrzymuje, zawsze oddaje na rzecz aszramu lub rozprzestrzeniania Jego misji. Koperty z daksziną mogą leżeć przez rok i kiedy nadchodzi odpowiedni czas, zostają otworzone.

Drugą istotną rzeczą jest prasad. Podczas tej pielgrzymki Pramod powiedział, że dostaniemy dużo prasadu ze świątyń i od Swamich oraz że bardzo ważne jest to, jaką mamy postawę względem tego, co dostajemy do jedzenia.

Narada Muni

Kolejna historia opowiadała o munim o imieniu Narad, który był synem Brahmy w poprzednim wcieleniu, ale ponieważ czcił półbogów, sprowadziło to na niego klątwę. Tak więc urodził się ponownie, ale w niższej kaście i w ciągu tej inkarnacji mieszkał ze swoją matką. Zdarzyło się, że pewnego dnia kilku braminów zatrzymało się w jego domu na jakiś czas. Jadł wtedy resztki z ich posiłków. Był tak nasycony energią z błogosławionego pożywienia świętych, że pojawił mu się w wizji Pan Narajana. Stało się to tylko jeden raz w jego życiu i pragnął, aby trwało wiecznie. Pan powiedział mu, że wyzwoli go pod koniec tego życia, ale to uczucie i błogość płynące od Pana będą mu towarzyszyć zawsze, gdy będzie śpiewał Jego imię i Go wielbił.

Puszpami z Chorwacji

0 komentarze :