Pielgrzymka
do południowych Indii - od Kochi do Malappuram (dzień 8)
Dziś mieliśmy dzień odpoczynku. Nie
odwiedzaliśmy żadnych świątyń, ale mieliśmy plan, aby wstąpić
do jednej bardzo starej świątyni po drodze z Kochi do Malappuram.
Gurudźi wszedł do świątyni pierwszy, aby sprawdzić czy możemy
wejść, ale okazało się, że nie jest to możliwe, ponieważ
świątynia bardzo surowo przestrzega pewnych reguł.
Czekaliśmy zatem na Gurudźiego w
pewnej restauracji przy drodze. Był tam bardzo miły plac zabaw,
miejsce wyglądało jak przedszkole. Dobrze się tam bawiliśmy i
śpiewaliśmy bhadźany. Kiedy w końcu pojawił się Gurudźi,
zjedliśmy lunch, a potem ruszyliśmy w dalszą drogę.
W autobusie Gurudźi pokazał nam, jak
bardzo się o nas troszczy, zupełnie jak matka. Podchodził kolejno
do każdej osoby i pytał jak się czuje, i czy trudno jest tak się
przemieszczać z jednego miejsca w drugie przez cały czas. Osobiście
pomyślałam sobie: "Nie, drogi Gurudźi, nic nie jest trudne,
kiedy Ty jesteś z nami i wypełniasz nas swoją miłością."
Zakończyliśmy ten dzień wspólnie
późnym obiadem i tortem urodzinowym, który był moim prezentem
urodzinowym.
Kanuprija z Chorwacji
Znaczenie daksziny i prasadu
W autobusie Pramod mówił o dwóch
bardzo ważnych rzeczach, których powinniśmy być świadomi podczas
tej pielgrzymki. Pierwszą z nich jest dakszina dla guru.
Na zakończenie tej podróży każdy z
nas da naszemu guru kopertę z daksziną w formie
pieniędzy, mówiąc przy tym słowa "Kryszna arpan" co
oznacza "Wszystko dla Boga". Dakszina dla guru
to bardzo powszechne zjawisko w Indiach, ale dla ludzi z Zachodu może
wydawać się dziwne. Dakszina to jest to, co dajemy guru w
zamian za naukę. Jest to bardzo ważne. Może nadejść taki moment,
kiedy uczeń zapyta swojego guru, co będzie stanowiło
dakszinę, kiedy nauka się już skończy, albo przykładowo,
guru może poprosić ucznia o dakszinę w dowolnym
momencie.
Pramod opowiedział ładną historię o Ekalawji należącym do pewnego plemienia w Indiach oraz guru
o imieniu Drona, który nauczał Pandawów i Kaurawów.
Guru Drona uczynił Ardźunę
najlepszym łucznikiem w świecie. Pewnego dnia dowiedzieli się oni,
że gdzieś w okolicy jest jeszcze jeden doskonały łucznik,
zapragnęli więc dowiedzieć się, kim on jest. Znaleźli go - był
to Ekalawja, młody łucznik mieszkający w jaskini. Ekalawja zrobił
figurkę Drony i ją wielbił. Nauczył się sztuki łucznictwa
koncentrując się na tej figurce, a nie od guru bezpośrednio.
Stał się tak dobrym łucznikiem, że dorównywał w tym Ardźunie,
a może nawet go przerastał! Guru Drona obiecał Ardźunie,
że będzie on najlepszym łucznikiem świata. Gdy znaleźli Ekalawję,
chcieli się dowiedzieć, w jaki sposób on nauczył się tak dobrze
łucznictwa. Ekalawja powiedział, że nauczył się tego od guru
Drony. Drona powiedział wówczas, że skoro nauczył się tego od
niego, musi mu ofiarować dakszinę. Ekalawja na to: "Co
mógłbym dać?" Drona odpowiedział, aby podarował mu swój
prawy kciuk. Ekalawja wziął nóż i odciął sobie kciuk, co w tym
momencie oznaczało koniec bycia łucznikiem, mimo to ucieszył się,
że zadowolił guru.
Ardźuna, Dronaćarja i Ekalawja
Guru zawsze wie, jaka dakszina
jest odpowiednia dla ucznia. Dawanie daksziny guru jest
ważne, ponieważ pozwala to zachować karmiczną równowagę.
Dostajemy coś od guru, dlatego musimy też coś dać. Nie
powinno się odchodzić od guru nie zostawiając daksziny.
Pramod powiedział także, że Swami Vishwananda nigdy nie wydaje nic
z daksziny na własne cele. To co otrzymuje, zawsze oddaje na
rzecz aszramu lub rozprzestrzeniania Jego misji. Koperty z daksziną
mogą leżeć przez rok i kiedy nadchodzi odpowiedni czas, zostają
otworzone.
Drugą istotną rzeczą jest prasad.
Podczas tej pielgrzymki Pramod powiedział, że dostaniemy dużo
prasadu ze świątyń i od Swamich oraz że bardzo
ważne jest to, jaką mamy postawę względem tego, co dostajemy do
jedzenia.
Narada Muni
Kolejna historia opowiadała o munim
o imieniu Narad, który był synem Brahmy w poprzednim wcieleniu, ale
ponieważ czcił półbogów, sprowadziło to na niego klątwę. Tak
więc urodził się ponownie, ale w niższej kaście i w ciągu tej
inkarnacji mieszkał ze swoją matką. Zdarzyło się, że pewnego
dnia kilku braminów zatrzymało się w jego domu na jakiś czas.
Jadł wtedy resztki z ich posiłków. Był tak nasycony energią z
błogosławionego pożywienia świętych, że pojawił mu się w
wizji Pan Narajana. Stało się to tylko jeden raz w jego życiu i
pragnął, aby trwało wiecznie. Pan powiedział mu, że wyzwoli go pod koniec tego życia, ale to uczucie i błogość płynące od Pana
będą mu towarzyszyć zawsze, gdy będzie śpiewał Jego imię i Go
wielbił.
Puszpami z Chorwacji
0 komentarze :
Prześlij komentarz