wtorek, 15 września 2015

Podążając za Mistrzem: Kumbha Mela 2015 – dzień 2 (śpiewamy w Shirdi)




"Shirdi Sai Baba łamał wszelkie bariery religijne, jakie tylko mogą powstać w ludzkim umyśle. Jest on doskonałym przykładem wspaniałego świętego, zawsze był skromny. Dawał i nadal daje ludziom bardzo wiele" – Sri Swami Vishwananda


Podróż:

Drugi dzień podróży spędziliśmy w Shirdi śpiewając bhadźany i odwiedzając świętych. Świątynie Shirdi Sai, jak i samo miasto przypominały nam o tym, że Shirdi Sai wyznawał zarówno islam, jak i hinduizm. Ważnym elementem jego misji było pogodzenie tych dwóch religii i pokazanie, co je ze sobą łączy. W podobny sposób Sri Swami Vishwananda pokazuje nam jedność hinduizmu i chrześcijaństwa.


Najważniejsze wydarzenia:

Sri Swami Vishwananda oraz wielbiciele Bhakti Margi zostali poproszeni w świątyni Shirdi Sai o zaśpiewanie bhadźanów (religijnych pieśni).


Pielgrzymi odwiedzają świątynię głównie w czwartki. Szacuje się, że tego dnia świątynię odwiedza około miliona ludzi.

Było to piękne oraz intensywne doświadczenie. Obecni w pomieszczeniu tradycjonaliści byli nieco zaskoczeni stylem tańca i śpiewu zaprezentowanym przez Bhakti Margę. Wkrótce jednak wszyscy dołączyli do nas tańcząc i śpiewając w imię Boga.


Po zakończeniu występu Swamidźi udzielił kilku wywiadów mediom. Swamini Vishwamohini oraz Swami Paranthapa również udzielili wywiadów, opowiadając o "doświadczeniu Shirdi".



W ciągu całego dnia odwiedziliśmy liczne świątynie oraz różnych świętych. Oto krótka relacja jednego z uczestników:

1. Najpierw udaliśmy się do miejsca, w którym Baba przez jakiś czas medytował. W tym samym miejscu wysłał kiedyś Upasani Maharadźę, aby ten wykonywał swoją sadhanę.



2. Drugim miejscem, jakie odwiedziliśmy był samadhi aśram Chaval Baby, który zasłynął tym, że miał wizję Shirdi Sai, po której stał się jego uczniem. W tej świątyni pojawił się kiedyś na podłodze znak OM, natomiast innym razem na ścianie pokoju do medytacji (dhyaan mandir) pojawił się obraz Shirdi Sai. Po dziś dzień ma tutaj miejsce wiele różnych cudów.



3. Ostatnim miejscem, jakie widzieliśmy było samadhi Ramdasi Baby. Była to cudowna świątynia. Jedna z historii opowiada o tym, że Ramdasi wykonywał dźapę intonując 'Sri Ram Jai Ram Jai Jai Ram' 200 tysięcy razy. Kiedy skończył ostatnią mantrę, z drzewa zeskoczyła małpa, objęła mocno świętego, po czym nagle zniknęła. Dźej Hanuman!


Z dziennika podróży: "Cały pokój dawał czadu i wydawało się, że rzeczy tego rodzaju nie zdarzają się tak często, jak bym się tego spodziewał. Kiedy się rozkręciliśmy, to grube kamienne ściany zdawały się tworzyć doskonała komorę dźwiękową, która ożywiała całą świątynię. Na twarzach ludzi malowała się namacalna wręcz błogość. Kiedy Swamidźi patrzył w kierunku Maha Samadhi Shirdi Sai Baby ukazywał wszystkim obecnym w świątyni pewien niezwykle uroczy aspekt swojej osoby." - Dimitiri, USA

Więcej zdjęć z pierwszego dnia można obejrzeć na naszej stronie na Facebooku: https://www.facebook.com/SriSwamiVishwananda


I obiecana nieco mniej formalna relacja jednego z uczestników pielgrzymki:

Somanathdas relacjonuje z Indii

„Jest druga w nocy tutejszego czasu, a my z Prakashem piszemy do was. A tak właśnie to nie wiemy, jaki jest dzień i kiedy przyjechaliśmy. Wiem tylko, że jutro o 8 ruszamy do Nashik. I o trzeciej po południu będziemy gościć u Mahanta.

A teraz w mocnym skrócie co dziś się działo.
Do 13:40 mieliśmy czas wolny i byliśmy na zakupach. Mieliśmy fajną zabawę. To super z Hindusami się targować. Ale czad! Trzeba to w Polsce wprowadzić. A i tak zrobili nas wszystkich w konia - musimy więcej ćwiczyć. Swami nawet dał nam po wizycie w Shirdi jeszcze dodatkowy czas na zakupy - "bo wy przecież to tak lubicie" - skomentował. 

Ale i tak największym wydarzeniem dziś ‎był kirtan w świątyni Shirdi Sai. W świątyni po przeciwnej stronie, gdzie stoi Shirdi Sai Baba jest miejsce na zespoły na kirtan. Dookoła tego miejsca gromadzą się tłumy, setki pielgrzymów po darszan Shirdi Sai. Właśnie w tym miejscu zaczął się kirtan. Po trzecim bhadźanie nie wytrzymaliśmy i zaczęła się rasa lila. Razem z Hindusami tańczyliśmy i skakaliśmy. Mokrzy do kości wielbiliśmy Święte Imię Pana. Swami Kuru skomentował to, że już dawno nie pamięta czegoś takiego. A Roshan powiedział, że są dwie duże świątynie w Indiach, gdzie prowadzone są tego typu kirtany i jednym z nich jest świątynia Shirdi Sai. Powiedział też, że nie wie, jakim cudem mieliśmy szanse mieć kirtan - "i don`t know how, i don`t know" - powtarzał...
A ‎na kirtanie nie widziałem jeszcze tak tańczącego Swamiego Keshavy. Prawdziwy Hanumandźi ‎z lasu!!!
 
Słuchajcie najważniejsza sprawa - jest to tylko On. Cokolwiek się dzieje, nie przepuszczajcie możliwości służenia Mu. 
Tu w Indiach to bardzo widać, chyba przez podejście Hindusów i ich tradycję.

O - ‎Prakash właśnie zaczął medytować... zaczął - tak przynajmniej wygląda...

Wieczorem po kolacji w hotelu mieliśmy koncert hinduskiego muzyka. Nie wiem, jak się nazywa. Ale śpiewał wspaniale. Ale jak miałbym być szczery i zrobić porównanie, to Mira dziś na kirtanie była jak rock-star w świątyni Shirdi Sai. Żaden hinduski muzyk nie porwie tak jak ona. No - chyba że jest to Gurudźi (Sri Swami Vishwananda)...

Pamiętamy o was. O każdym z osobna i o wszystkich naraz.
Good night, buziaki!!!

Ostatnia wiadomość od Prakasha (sms-owa): Kochani - transferujemy wam miłość z Shirdi. Jesteśmy tutaj ostatnie kilka godzin, jeszcze arati i raniutko jedziemy do Nashik.

Wielkie pozdrowienia!"
 

0 komentarze :