"Shirdi
Sai Baba łamał wszelkie bariery religijne, jakie tylko mogą
powstać w ludzkim umyśle. Jest on doskonałym przykładem
wspaniałego świętego, zawsze był skromny. Dawał i nadal daje
ludziom bardzo wiele" – Sri Swami Vishwananda
Podróż:
Drugi
dzień podróży spędziliśmy w Shirdi śpiewając bhadźany
i odwiedzając świętych. Świątynie Shirdi Sai, jak i samo miasto
przypominały nam o tym, że Shirdi Sai wyznawał zarówno islam, jak
i hinduizm. Ważnym elementem jego misji było pogodzenie tych dwóch
religii i pokazanie, co je ze sobą łączy. W podobny sposób Sri
Swami Vishwananda pokazuje nam jedność hinduizmu i chrześcijaństwa.
Najważniejsze
wydarzenia:
Sri
Swami Vishwananda oraz wielbiciele Bhakti Margi zostali poproszeni w
świątyni Shirdi Sai o zaśpiewanie bhadźanów (religijnych
pieśni).
Pielgrzymi
odwiedzają świątynię głównie w czwartki. Szacuje się, że tego
dnia świątynię odwiedza około miliona ludzi.
Było
to piękne oraz intensywne doświadczenie. Obecni w pomieszczeniu
tradycjonaliści byli nieco zaskoczeni stylem tańca i śpiewu
zaprezentowanym przez Bhakti Margę. Wkrótce jednak wszyscy
dołączyli do nas tańcząc i śpiewając w imię Boga.
Po
zakończeniu występu Swamidźi udzielił kilku wywiadów mediom.
Swamini Vishwamohini oraz Swami Paranthapa również udzielili
wywiadów, opowiadając o "doświadczeniu Shirdi".
W
ciągu całego dnia odwiedziliśmy liczne świątynie oraz różnych
świętych. Oto krótka relacja jednego z uczestników:
1.
Najpierw udaliśmy się do miejsca, w którym Baba przez jakiś czas
medytował. W tym samym miejscu wysłał kiedyś Upasani Maharadźę,
aby ten wykonywał swoją sadhanę.
2.
Drugim miejscem, jakie odwiedziliśmy był samadhi aśram
Chaval Baby, który zasłynął tym, że miał wizję Shirdi Sai, po której
stał się jego uczniem. W tej świątyni pojawił się kiedyś na
podłodze znak OM, natomiast innym razem na ścianie pokoju do
medytacji (dhyaan mandir) pojawił się obraz Shirdi Sai. Po
dziś dzień ma tutaj miejsce wiele różnych cudów.
3.
Ostatnim miejscem, jakie widzieliśmy było samadhi Ramdasi
Baby. Była to cudowna świątynia. Jedna z historii opowiada o tym,
że Ramdasi wykonywał dźapę intonując 'Sri Ram Jai Ram Jai
Jai Ram' 200 tysięcy razy. Kiedy skończył ostatnią mantrę, z
drzewa zeskoczyła małpa, objęła mocno świętego, po czym nagle
zniknęła. Dźej Hanuman!
Z
dziennika podróży: "Cały pokój dawał czadu i wydawało
się, że rzeczy tego rodzaju nie zdarzają się tak często, jak bym
się tego spodziewał. Kiedy się rozkręciliśmy, to grube kamienne
ściany zdawały się tworzyć doskonała komorę dźwiękową, która
ożywiała całą świątynię. Na twarzach ludzi malowała się
namacalna wręcz błogość. Kiedy Swamidźi patrzył w kierunku Maha
Samadhi Shirdi Sai Baby ukazywał wszystkim obecnym w świątyni
pewien niezwykle uroczy aspekt swojej osoby." - Dimitiri, USA
I obiecana nieco mniej formalna relacja jednego z uczestników pielgrzymki:
Somanathdas relacjonuje z Indii
„Jest druga w nocy tutejszego czasu,
a my z Prakashem piszemy do was. A tak właśnie to nie wiemy, jaki jest
dzień i kiedy przyjechaliśmy. Wiem tylko, że jutro o 8 ruszamy do
Nashik. I o trzeciej po południu będziemy gościć u Mahanta.
A teraz w mocnym skrócie co dziś się
działo.
Do 13:40 mieliśmy czas wolny i byliśmy
na zakupach. Mieliśmy fajną zabawę. To super z Hindusami się
targować. Ale czad! Trzeba to w Polsce wprowadzić. A i tak zrobili nas
wszystkich w konia - musimy więcej ćwiczyć. Swami nawet dał nam
po wizycie w Shirdi jeszcze dodatkowy czas na zakupy - "bo wy
przecież to tak lubicie" - skomentował.
Ale i tak największym wydarzeniem dziś
był kirtan w świątyni Shirdi Sai. W świątyni po przeciwnej
stronie, gdzie stoi Shirdi Sai Baba jest miejsce na zespoły na
kirtan. Dookoła tego miejsca gromadzą się tłumy, setki
pielgrzymów po darszan Shirdi Sai. Właśnie w tym miejscu zaczął
się kirtan. Po trzecim bhadźanie nie wytrzymaliśmy i zaczęła się
rasa lila. Razem z Hindusami tańczyliśmy i skakaliśmy. Mokrzy do
kości wielbiliśmy Święte Imię Pana. Swami Kuru skomentował to,
że już dawno nie pamięta czegoś takiego. A Roshan powiedział, że
są dwie duże świątynie w Indiach, gdzie prowadzone są tego typu
kirtany i jednym z nich jest świątynia Shirdi Sai. Powiedział też,
że nie wie, jakim cudem mieliśmy szanse mieć kirtan - "i don`t know
how, i don`t know" - powtarzał...
A na kirtanie nie widziałem jeszcze
tak tańczącego Swamiego Keshavy. Prawdziwy Hanumandźi z lasu!!!
Słuchajcie najważniejsza sprawa -
jest to tylko On. Cokolwiek się dzieje, nie przepuszczajcie
możliwości służenia Mu.
Tu w Indiach to bardzo widać, chyba
przez podejście Hindusów i ich tradycję.
O - Prakash właśnie zaczął
medytować... zaczął - tak przynajmniej wygląda...
Wieczorem po kolacji w hotelu mieliśmy
koncert hinduskiego muzyka. Nie wiem, jak się nazywa. Ale śpiewał
wspaniale. Ale jak miałbym być szczery i zrobić porównanie, to
Mira dziś na kirtanie była jak rock-star w świątyni Shirdi Sai.
Żaden hinduski muzyk nie porwie tak jak ona. No - chyba że jest to
Gurudźi (Sri Swami Vishwananda)...
Pamiętamy o was. O każdym z osobna i
o wszystkich naraz.
Good night, buziaki!!!
Ostatnia wiadomość od Prakasha
(sms-owa): Kochani - transferujemy wam miłość z Shirdi. Jesteśmy
tutaj ostatnie kilka godzin, jeszcze arati i raniutko jedziemy do
Nashik.
Wielkie pozdrowienia!"
0 komentarze :
Prześlij komentarz