We wrześniu tego roku, przed Nawaratri, Gurudźi podróżował do
Południowej Afryki oraz do Kenii z tygodniową wizytą u swoich wielbicieli. Tym
razem podróżował wraz z gościem: dr Satyanarayana Dasą, swoim
przyjacielem z Wrindawanu.
pudźa w świątyni Narasimhy
Podczas wyjazdu Swamidźi przeprowadził
pudźę w świątyni Jwala Narasimhy i udzielił wielu darszanów.
darszan w Johannesburgu
darszan w Durbanie
darszan w Durbanie
Poniżej relacja wielbiciela z
Południowej Afryki:
Johannesburg
We wtorek, 16
września tłum poruszonych w najwyższym stopniu wielbicieli
tłoczył się na międzynarodowym lotnisku OR Tambo w Johannesburgu,
w Afryce Południowej (JHB). Okazało się, że dla wielu była to
bezsenna noc w oczekiwaniu na przyjazd swojego ukochanego Satguru.
Dla wielu z nas minęło prawie 17
miesięcy odkąd ostatnio byliśmy w Jego fizycznej obecności. Nie
było sposobu, aby ukryć na naszych twarzach dziecięcą radość,
miłość i podekscytowanie. W końcu po oczekiwaniu, które wydawało
się wiecznością, drzwi się rozsunęły i tak jak pierwsze
promienie słońca, które przedostają się przez chmury po burzy,
niebiański uśmiech Gurudźiego zajaśniał poprzez otwierające się
szklane drzwi pochłaniając chaotyczne lotnisko,
zmieniając je w miejsce pełne miłości i boskości miejsce, tak
jak to Jego obecność zwykle czyni!
Po przyjęciu błogosławieństwa
wszyscy razem z Gurudźim i dr Satyanarayana Dasą udaliśmy się w
drogę do świątyni Maha Jwala Narasimha Temple, kiedy to po
tradycyjnym powitaniu Gurudźi i dr Satyanarayana Das udali się na
na wypoczynek i żeby się odświeżyć po długiej podróży.
W międzyczasie wielbiciele zebrali się
w świątyni, niektórzy medytowali, inni śpiewali, a jeszcze inni
po prostu siedzieli i i cieszyli się chłonąc wibrację Gurudźiego.
Było krótko po południu, kiedy wszyscy zaczęli śpiewać
bhadźany. Po jakimś czasie Gurudźi pobłogosławił nas znów
swoją boską obecnością i formalnie przedstawił dr Satyanarayana
Dasa jako Babadźiego.
Tego samego popołudnia w świątyni
Maha Jwala Narasimha zaczęli się pojawiać wielbiciele ze
wszystkich stron, oczekiwali na przyjazd swojego ukochanego
Gurudźiego. To miał być jeden z dwóch darszanów, jakich udzielił
Gurudźi w Johannesburgu. Świątynia zapełniła się do maksimum na
długo przed 7 wieczorem. I nawet szybko spadająca temperatura nie
odstraszyła wielbicieli zebranych za zewnątrz, żeby chociaż
spojrzeć na swojego ukochanego.
Śpiewaliśmy bhadźany oczekując
Jego przyjazdu. Kiedy w końcu się pojawił nasze serca się rozradowały,
a kiedy zaraz zaczął śpiewać, to było tak jakby każde serce
zaczęło płakać słodkimi łzami radości. Wszyscy byliśmy
stęsknieni, kiedy Gurudźi bez najmniejszego trudu przechodził
między wysokimi i niskimi tonami kojąc każdą duszę, która była
w zasięgu Jego melodyjnego głosu. Znany piosenkarz Zulu z KZN
przybył do Johannesburga, żeby oddać hołd Gurudźiemu, po tym jak
śpiewał.
Krótko potem Gurudźi zaczął dawać
darszan, podczas gdy Babadźi dał wykład i próbował przekazać
swoją ogromną wiedzę o Wedach. Noc zakończyła się arati do
naszego ukochanego Satguru około godz. 1 nad ranem.
Następnego dnia Gurudźi zdecydował
się odwiedzić dom i schronisko dla rodzin w Duduzwane, gdzie
przekazał boskie błogosławieństwo wszystkim obecnym. Potem
odjechał na prywatne spotkanie i obiad. Wszyscy byli bardzo
szczęśliwi, że widzieli Śri Śwamiego Vishwanandę i było dużo
śpiewów i tańców.
nowa chrześcijańska kaplica
w Duduzwane
Często był tutaj, ale tym razem to
było coś specjalnego, ponieważ konsekrował kapliczkę.
Swamidźi rozdaje prezenty
Swamidźi posadził pierwszy różany
krzaczek w nowym różanym ogrodzie:
Tego samego wieczora wielbiciele
spotkali się i rozśpiewali ekstatycznie w nowo wzniesionej świątyni
Eswara Kovil w Południowej Lenasii, JHB. Tu miał być drugi i
ostatni darszan w Johannesburgu podczas tego przyjazdu. Z miłością
śpiewaliśmy bhadźany w oczekiwaniu na przyjazd Gurudźiego. Tym
razem pobłogosławił nas nie tylko swoim boskim głosem, ale zadbał
o to, aby każdy z osobna w tłumie miał szansę otworzyć serce i
zaśpiewać z Nim razem. Atmosfera była niemal eteryczna.
Noc dobiegała końca, krótko po 1:30
nad ranem i zakończyła się arati do naszego ukochanego Gurudźiego.
To była druga noc w ekstazie, zostaliśmy przez Niego
pobłogosławieni, z mieszanymi emocjami wielu przygotowywało się,
aby pożegnać swojego ukochanego, jako że zbliżał się czas końca
odwiedzin Gurudźiego w Johannesburgu w Południowej Afryce.
KwaZulu-Natal
To był czwartek 18 września, kiedy
Śri Swami Vishwananda postawił swoje stopy w KwaZulu-Natal (KZN),
na lotnisku było wielu wielbicieli, którzy cierpliwie i z wielką
ochotą czekali ponad godzinę na naszego ukochanego Gurudźiego.
Przybył z dr Satyanarayana Dasem w towarzystwie swoich inicjowanych
swamich.
Kiedy Gurudźi nadjeżdżał do
Świątyni Maha Szanta Narasimhy, witał Go wibrujący śpiew
wszystkich wielbicieli, którzy ochoczo oczekiwali Jego przyjazdu.
Następnie Swami Vishwachakradharananda z miłością wykonał guru
pudźę.
Gurudźi w pełen miłości sposób
przedstawił nam dr Satya Narayana Dasa. W ciągu całego dnia wielu
wielbicieli wpadało do świątyni, żeby dostać choć jedno
spojrzenie lub w nadziei na rozmowę z Gurudźim. Kilku miało to
szczęście. Wieczorem Gurudźi i dr Satyanarayana Das rozmawiali z
Sadhaną i udali się na pierwszy darszan do Stanger.
Sala była pełna, przyjechało kilka
załadowanych busów z podekscytowanymi wielbicielami z takich
odległych miejsc jak Gingingdlovu i Queensburgh. Gurudźi ponownie
oczarował śpiewem wszystkich wielbicieli i wszystkie stopy zaczęły
się poruszać w rytm boskiej wibracji!
Następnie rozpoczął się darszan i
każdy, kto go dostał mówił o pewnym przebudzeniu w sercu i że
można było czuć miłość Gurudźiego. Podczas darszanu nasze uszu
dosłownie „przykleiły się” do dr Satya Nanarayana Dasy, kiedy
mówił z poczuciem humoru. Tak wiele można było wziąć z tego
wykładu.
Wielbiciele zostali ugoszczeni
wystawnie i wyczekiwali na to, co przyniesie następny dzień.
19
września Gurudźi odwiedził świątynię Maha Kripalu Gajatri,
gdzie przeprowadzono abiszekam dla Boskiej Matki.
Po pudźy był kolejny wykład dr
Satyanarayana Dasa. Gurudźi zmaterializował pierścionek dla
jednego wielbiciela – Karthigesana oraz wibhutti dla pań, które
były zaciekawione i chciały zobaczyć Gurudźiego. Niemal padły z
niedowierzania i poczuły się bardzo pobłogosławione, tym że
dostały wibhutti od Gurudźiego.
Tego wieczora, zgodnie z planem był
darszan i Gurudźi ponownie przeniósł nas w inne miejsce śpiewem i
słodkim głosem. To było tak niesamowite zobaczyć jak podczas
darszanu wszyscy opowiadają sobie swoje doświadczenia i przemiany
jakie przeszli w swoim życiu, odkąd spotkali Gurudźiego.
Po darszanie Gurudźi zrobił nam
niespodziankę nie tylko swoim śpiewem, ale również tańcem z
wielbicielami do pięknych bhadźanów. Wszyscy życzyli sobie, żeby
ta chwila trwała wiecznie! Każdy poczuł ekstazę i był wypełniony
bosą miłością Gurudźiego. Wieczór zakończył się kolacją
podaną około 2-3 godziny nad ranem.
Pomimo tego, że Gurudźi dawał
darszan przez 5 godzin, znalazł czas, żeby w pełen miłości
sposób osobiście porozmawiać z niektórymi wielbicielami.
Zmaterializował jeszcze jeden pierścionek i udał się na
odpoczynek przed porannym odlotem o godzinie 5 rano. Wielu wielbicieli
pomimo tego, że nie spało całą noc, zdecydowało się zostać,
aby pożegnać Gurudźiego, kiedy będzie wyjeżdżał na lotnisko.
To była krótka, ale niezapomniana
wizyta Śri Swamiego Vishwanandy. Oczekujemy kolejnych odwiedzin
Gurudźiego i modlimy się, aby jak najwięcej ludzi miało możliwość
doświadczyć i otrzymać miłość oraz błogosławieństwo
Gurudźiego. Dźej Gurudew!
0 komentarze :
Prześlij komentarz