sobota, 14 czerwca 2014

Pielgrzymka do północnych Indii ze Sri Swamim Vishwanandą, dzień 10-12


Paartha pisze:
niedziela, 1 czerwca 2014

Dziś wyruszyliśmy wcześniej, ponieważ mieliśmy przed sobą długą drogę. Podróż do świątyni Bala Sundari trwała kilka godzin. Bala Sundari to dziecięca forma bogini Waiszno (którą odwiedziliśmy pierwszego dnia na górze). Historia świątyni mówi, że lokalny sklepikarz Lala Ram Das kupił sól w mieście Saharanpur i przyniósł ją do wioski, aby ją tu sprzedawać. Okazało się, że gdy wyjmował sól z torby, ciągle miał jej tyle samo, nigdy się nie kończyła. Po kilku dniach miał sen, w którym przyszła do niego bogini Waiszno w formie dziecka i powiedziała mu, że przyniósł ją w to miejsce w swojej torbie z solą i że jest ona tam obecna w formie pindi (skały). Nakazała mu wybudowanie świątyni. Lala Ram Das odparł, że nie ma na tyle pieniędzy, aby nawet pomyśleć o wybudowaniu świątyni, na co Bogini odpowiedziała, że przyśniła się również tutejszemu królowi i że król sfinansuje budowę. Dodała również, że jego potomkowie (rodzina) będą zawsze się nią opiekować jako kapłani. Niedługo potem Lala Ram Das spotkał się z królem i razem rozpoczęli budowę świątyni dla Bala Sundari.


Kiedy przybyliśmy na miejsce, cała nasza grupa została zaproszona do biura kierownika. Podano nam masala czai (herbatę), za co byliśmy bardzo wdzięczni. Potem jeden z kapłanów pokazał nam świątynię. Gurudżi wraz z kilkoma osobami mieli możliwość oddania czci Dewi siedząc tuż przy pindi. Kiedy wysłuchaliśmy historii świątyni, Gurudżi przypomniał nam o francuskim “Notre Dame des trois epines”: "Maryja objawiła się pewnemu człowiekowi, rolnikowi, i powiedziała mu, aby się modlił w tym miejscu (i wybudował kaplicę). Rolnik bał się powiedzieć o tym księdzu. Tak więc po tym, jak Maryja objawiła mu się po raz trzeci i nie spełnił jej prośby, jego torba z mąką stała się tak ciężka, że nie mógł podnieść jej z ziemi, a mąka nigdy się nie kończyła. Był również inny święty, "Curee d’Ars”, posiadał on relikwię świętego, którą podczas wojny umieścił w torbie z mąką i rozdawał potem tą mąkę (która się nigdy nie kończyła) ludziom."

Gurudżi i Pramod opowiedzieli jeszcze inne podobne historie o innym świętym: "Dżalaram Baba również karmił tysiące ludzi. Kiedy jedzenie się skończyło, przykrywał garnek kawałkiem materiału i pojawiało się z powrotem. Natomiast jeden z jego uczniów postanowił udać się na pielgrzymkę do trzech świętych rzek - Gangesu, Saraswati i Jamuny. Ale Baba powiedział mu, aby poczekał. Potem w nocy przyśnił mu się sen, w którym przyszły do jego pokoju trzy piękne kobiety, z których każda wręczyła mu garnek z wodą. Kiedy się obudził, kobiet nie było w pokoju, ale były garnki. Tak więc to Ganges, Saraswati i Jamuna odwiedziły go i dały mu swoją wodę. Garnki pozostały na zawsze pełne."


Po darszanie zaproszono nas na bhandarę (ucztę) w świątyni. Powiedziano nam, że w tej świątyni daje się jedzenie 4000 ludziom dziennie. Zajęliśmy miejsce i podano nam bardzo smaczny posiłek. Podczas bhandary wielu hinduskich wielbicieli robiło nam zdjęcia. Widocznie pierwszy raz zdarzyło się, że europejczycy odwiedzili tę świątynię, a przynajmniej tak liczna ich grupa. Jest to zabawne, że podczas naszej podróży to nie my "turyści" robimy zdjęcia Hindusom, ale oni ciągle robią nam zdjęcia. Bardzo często proszą mnie lub kogoś innego, ustawić się z nimi do zdjęcia. W czasie bhanadry dawali mi swoje dzieci i pstrykali zdjęcia.


Po tym wspaniałym posiłku kontynuowaliśmy naszą podróż w kierunku świątyni bogini Szakumbhari.


Jej historia głosi, że był kiedyś potężny demon imieniem "Durgam", który władał wszystkimi wedami i był pobłogosławiony przez Brahmę, że nikt nie będzie mógł pokonać go w bitwie, nawet Bogowie. Demon chodził i niszczył wszystko wokół siebie, a także uwięził Indrę, co spowodowało wielką suszę na ziemi, bo przestało w ogóle padać. Bogowie i ryszi przywołali Ma i kiedy się zjawiła, z setkami oczu w swoim ciele, powiedzieli jej co się stało. Spoglądając na nich ze współczuciem przez setkę swych oczy, Ma była tak poruszona tą historią, że płakała przez 9 dni. Jej łzy zalały ziemię i cała roślinność włącznie z uprawami powróciła do życia. Po tym wydarzeniu bogini otrzymała imię Szakumbari. Po przywróceniu równowagi na ziemi, Bogini zapytała, co jeszcze może dla nich zrobić. Powiedzieli jej o demonie. Ma udała się do niego, walczyła z nim i wygrała. Od tego czasu znana jest także jako "Durga".

Wszystko to jest opisane w "Durga Sapt Szati", w ostatnim rozdziale pod tytułem "Murti Rehasja". Opisana jest tam jako bogini o niebieskiej cerze, z oczami jak kwiaty lotosu, pępkiem z trzema zaokrągleniami nieco poniżej normalnego położenia i piersiami dziewicy. W rękach trzyma lotos otoczony pszczołami. W innej ręce trzyma strzały, w kolejnej łuk, a w ostatniej kwiaty, korzenie i warzywa.


W drodze do świątyni przekroczyliśmy rzekę Jamunę i momentami jechaliśmy po żwirowych drogach. Dotarliśmy do miejsca, które znajdowało się na totalnym odludziu. Nie wyglądało zbyt czysto na zewnątrz.


Mieliśmy darszan Ma Szakumbhari. Widać ją (pomarańczowy kolor), malutką, obok głowy Gurudżiego. Znajduje się tam pięć bóstw (od lewej do prawej): Wima Dewi, Dewi której imienia nie znam, Ganesza, Szakumbhari Dewi i kolejna Dewi, której nie znam.


Po darszanie pojechaliśmy dalej do Saharanpur, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. W drodze Gurudżi powiedział nam, jak bardzo się cieszy, że odwiedzimy jutro Kurukszetra. Zwłaszcza, że zobaczymy miejsce, w którym Kryszna przekazał Bhagawad Gitę Ardżunie.

Poniedziałek, 11 dzień:

Po drodze do świątyni Bhadrakali w Kurukszetra zatrzymaliśmy się na stacji paliw. Tuż obok znajdował się aszram. Poszliśmy tam i zapytaliśmy o to, do jakiej linii guru należy ten aszram. Dowiedzieliśmy się, że tamtejszy guru o imieniu "Atamram Nand Guru" miał 113 lat, a urodził się w Pakistanie w 1901 roku. Był on policjantem, a w 1930 roku stał się sanjasinem. W 1936 roku zmarł jego guru, następnie w 1938 roku rozpoczął on 90-dniowy tapas, podczas którego wypijał zaledwie 250ml mleka i zjadał jedną łyżeczkę ghee dziennie. Jest on nauczycielem ajurwedy i leczy wszelkie choroby przy pomocy wytwarzanych przez siebie lekarstw. Ponieważ miał on zwyczaj udawania się na spoczynek w południe i powracania z niego dopiero o 16.00, to nie mieliśmy sposobności go poznać. Jednakże Gurudżi otrzymał pewne ubrania i jego wizerunek od jednego z mnichów. Aszram był utrzymany w prostym stylu, ale był bardzo piękny. Mieszka w nim 45 ludzi. Mnich powiedział nam, że sekretem długowieczności jego guru było to, że wstaje on o 3.00 rano i ćwiczy jogę od 4.00 do 7.00. Otrzymaliśmy trochę prasadu i kontynuowaliśmy naszą podróż w kierunku Kurukszetra.

W autobusie przeczytałem historię świątyni Bhadrakali, do której zmierzaliśmy. W tamtym miejscu upadła lewa kostka Sati. Przytoczę tę historię w skróconej wersji: pewnego razu król imieniem Wriszala chciał mieć potomstwo, dlatego postanowił złożyć Bhadrakali ludzką ofiarę. Ofiara jednakże zdołała uciec i schronić się w lesie. Ludzie króla udali się w pogoń za zbiegiem i znaleźli młodego człowieka, Wisznudattę, syna świętego kapłana Wisznu. Pojmali go, a gdy zamierzali odciąć mu głowę magicznym mieczem o ząbkowanym ostrzu, Bhadrakali we własnej osobie pojawiła się przy nich (wyszła z murti) w płomienistym ciele, z oczami czerwonymi od gniewu, i śmiejąc się straszliwie, zabiła tych, którzy mieli dokonać ofiary ich własnym mieczem i ocaliła w ten sposób Wiszudattę. Wisznudatta, będąc świadkiem tego wszystkiego, pozostał nieporuszony. Dla niego nie miało to znaczenia, czy będzie poświęcony dla Kali czy też ocalony, ponieważ był całkowicie poddany Bogu.

Potem Gurudżi powiedział:

"To wielkie błogosławieństwo móc odwiedzić to miejsce i spędzić tam trochę czasu. Historia, którą właśnie opowiedział Paartha pokazuje wspaniałość oddanego wielbiciela. Ten, kto jest poddany lotosowym stopom Pana nie boi się niczego w życiu, nawet w godzinie śmierci. Bo Pan troszczy się i udziela schronienia wszystkim ludziom. Ta historia również pokazuje, jak widzicie, że ludzie robią ofiary, ale nie poświęcają swoich zwierzęcych cech. A tego właśnie chce Bhadrakali - tych zwierzęcych cech, które są w was obecne. Kiedy ofiarowuje się jej te zwierzęce cechy, ona je unicestwia i przemienia osobę w czystego wielbiciela, i w ten sposób, dzięki jej łasce, może on osiągnąć stopy Pana. Pamiętajcie, że wszystkie Dewi, jakie odwiedziliśmy są manifestacją jednej Dewi Durgi, która jest siostrą samego Maha Wisznu. Tak więc Parwati jest nikim innym, jak siostrą Maha Wisznu. I jej celem jest zawsze to, aby wznieść wielbiciela na wyższy stopień duchowości, innymi słowy sprawia ona, że osiąga on lotosowe stopy Pana Narajany. I to o tym właśnie Kryszna opowiada Ardżunie w Gicie. Wiecie doskonale, że Ardżuna nie chciał walczyć w wojnie i Kryszna powiedział do niego - cóż, jesteś wojownikiem, dlatego musisz walczyć, nawet jeśli po stronie wroga jest twoja rodzina, bo obowiązkiem wojownika jest walczyć z przeciwnikiem. I tam właśnie przekazał on treść Gity, która podzielona jest na 18 rozdziałów mówiących o tym, jak należy postępować w życiu. A Kurukszetra jest symbolem samego życia. Szrimad Bhagawatam jest jednym z najbardziej znaczących źródeł wiedzy ze wszystkich, ponieważ łączy w sobie wedy, purany i wszystko inne. Tak więc jest to pełnia wed sama w sobie. Tak więc w Gicie jest 700 wersów, w których Kryszna wyjaśnia Ardżunie wszystko, co najważniejsze w życiu, dlaczego się inkarnujemy i co należy robić, aby wypełnić swoje życiowe przeznaczenie. Zawsze jest to zadziwiające, że na wszystkich pielgrzymkach, na jakie jeździmy, na koniec, czy to jedziemy do Brindawanu, czy do Udupi, zawsze jest "Kryszna szamarana astu" (nie jestem pewien, czy dobrze to napisałem), zawsze ofiarowujecie całe punja, wszystkie dobrze rzeczy, jakie się otrzymało lotosowym stopom Pana Kryszny, który jest nikim innym jak samym Narajaną. Kiedy planowaliśmy pielgrzymkę nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ale to jakoś samo się tak dzieje, że kończymy również tą pielgrzymkę z "Kryszna arpan", ofiarowujemy ją Krysznie, ponieważ wszystko pochodzi od niego i wszystko do niego powraca."

Po darszanie Bhadrakali, zauważyliśmy setki mniejszych i większych posążków koni, zwłaszcza w pobliżu lotosowego stawu. Powodem tego jest fakt, że Kryszna i Pandawowie obiecali podarować tej świątyni (Bhadrakali) swoje konie, jeżeli wygrają wojnę. Wygrali wojnę i podarowali potem swoje konie. Staw jest głęboki na jakieś 8 metrów. Mówi się, że znajduje się tam kostka Sati. Gurudżi wspomniał także, że tutaj odbyła się ceremonia mundan (zgolenie włosów) Kryszny i Balaramy.

Bhadra Kali

lotosowy staw

(Dziś Ratnadevi wspomniała, że mieszkając we Wrindawanie, zawsze miała kłopot, jak wytłumaczyć, dlaczego w Bhakti Mardze prócz Kryszny wielbimy także Ma. Ta świątynia jest miłym przykładem/symbolem dla tej koegzystencji/ tolerancji, której naucza Gurudżi, ponieważ nawet sam Kryszna przybył tutaj wraz z Pandawami, aby modlić się do Kali Ma.)


Godzinę później dotarliśmy do Kurukszetra. Tam przywitał nas ogromny pomnik Kryszny z Ardżuną w rydwanie. Naszym pierwszym przystankiem było Dżjotisar - miejsce, w którym Kryszna przekazał Gitę Ardżunie.

Był tam duży staw z wodą, nad którym posiedzieliśmy trochę w medytacji z Gurudżim i cieszyliśmy się spokojem, panującym w tym miejscu.


Dokładne miejsce, w którym została objawiona Gita znajduje się zasadniczo pod tym drzewem banjanowym:



Odwiedziliśmy również Brahmasarowar. Kiedy Brahma angażował się w akt stworzenia, poczuł zmęczenie. Aby uzyskać więcej szakti lub mocy, wykonał w tym miejscu jagnę dla Sziwy. To dlatego właśnie Kurukszetra jest uważana za święte miejsce i wszyscy, którzy zginą tutaj w bitwie pójdą prosto do Nieba.


Jest tu także ogromny pomnik Kryszny z Ardżuną w rydwanie.


Usiedliśmy tam na trawie, a Gurudżi dał kolejny krótki satsang.


"Jeśli nie urzeczywistniacie się, życie jest bezużyteczne. Cokolwiek robicie w życiu, jeśli nie osiągniecie pewnego etapu, nie możecie zrobić postępu. Podstawową rzeczą z Gity, o której mówił Kryszna, to urzeczywistnić się, to jest właśnie cel, ten cel, w którym inkarnowaliście, i jeśli nie urzeczywistnicie się w tym wcieleniu, życie staje się bezużyteczne. A to, że w obecnym wcieleniu zetknęliście się z duchowością, to dobra karma pochodząca z poprzednich wcieleń, to zasługa, którą odbieracie teraz w tym życiu. Ale to nie tylko o to chodzi, nie możecie uważać tego za rzecz oczywistą. Bo dopóki nie osiągniecie Boga, nie osiągniecie Pana, nadal uczycie się, ten proces trwa. Dlatego mówi się, że należy obserwować swoje postępowanie, obserwować swoje myśli i to z jakimi myślami podejmujemy działania, czy jest to osadzone w świadomości Boga, czy nie. Jeśli to, co robimy jest tylko dla przyjemności zmysłowych lub innych czczych celów, wtedy to nie ma sensu. To, czego musicie być świadomi to to, że cokolwiek robicie, robicie dla Boga. I że Pan będzie zadowolony i ujawni wam się tylko wtedy, gdy wasz umysł, wasze ciało, wasza inteligencja, wszystko jest skierowane tylko ku Niemu. Tak jak Kryszna mówi Ardżunie, nawet na wojnie, kiedy wykonujesz to co do ciebie należy, choć jest to nadal działanie, ale jeśli kszatrja umiera na wojnie, nie tworzy się karma, idzie prosto do nieba, prosto do Waikunty. A więc w tym kontekście Kryszna ujawnia w tak prosty sposób, nie zawiły, że łatwo jest się urzeczywistnić.

Jedyne, co musicie zrobić to obudzić w sobie bhakti, po prostu oddanie dla Boga i puścić wszystko inne. Bo wszystko dzieje się samoistnie, nie musicie tak na prawdę wymuszać żadnych zdarzeń, i tylko gdy pozwolicie, aby samo się działo, wtedy dzieje się to jak należy, jak Bóg tego chce, a nie jak wy tego chcecie. Bóg umieścił was w odpowiednim miejscu, dał wam rozum, wiedzę, zaprowadził was ku pewnym rzeczom, ponieważ tam jest wasza dharma, inaczej nigdy nie miałoby to miejsca. Ilu takich ludzi spotkałem, jak np. lekarz, który mówi "och, przez te wszystkie lata byłem lekarzem, teraz już nie chcę nim być", ale to jego dharma sprawiła, że robił to, co robił. Tak więc pora ruszyć dalej i się zmienić, zaakceptować swoją dharmę, i to wszystko, co dał wam Bóg, i to gdzie was zaprowadził. A kiedy tylko zaakceptujecie swoją rzeczywistość, Bóg może dać wam coś więcej i zrobicie następny krok. Bądźcie jednak nieprzywiązani do tego, bo gdy tylko się spinacie, przywiązujecie się do pewnych rzeczy. A kiedy się odprężycie, nie przywiążecie się, łatwiej jest wtedy być wolnym od tego. Dlatego właśnie tak jest, że gdy dobre rzeczy dzieją się w czyimś życiu, szybko się o tym zapomina. Ale kiedy ludziom przytrafia się coś niedobrego, wtedy zatrzymują się na tym, tak się do tego przywiązują, dlaczego? Bo niosą to ze sobą, trzymają się strachu, trzymają się smutku, trzymają się ... Nie są w tym spokojni. Kiedy wasze ciała nie są spokojne, kiedy wasz umysł nie jest spokojny w pewnych tematach, trzymacie się tego i stajecie się niewolnikami tych rzeczy. Lecz kiedy się zrelaksujecie, pozwalacie temu płynąć. Tak samo jest z duchowością, jak i w samym życiu. Kiedy jesteście spokojni, jesteście prowadzeni. Wtedy wiecie głęboko w sobie, że Bóg was prowadzi. Więc to jest właśnie to, to jest Gita. Więc ... idziemy?"


Tego samego wieczoru Muktaananda, Pramod, Sunny (który przyjechał wraz z Ramaną z Waranasi) i ja byliśmy w pokoju Gurudżiego, gdzie opowiedział nam trochę więcej o Kurukszetra. Spisałem to, ale bez pierwszych kilku zdań, a więc oto, co zapamiętałem z początku, a potem to, co spisałem.

Zaczął opowieść od punktu, w którym Kryszna zapytał Pandawów i Kaurawów, czy potrzebują jego (Kryszny), czy jego armii. Kaurawowie wybrali armię, a Pandawowie, wiedząc, że Kryszna jest awatarem Narajany, wybrali Krysznę:


"... jest 72000 kanalików nadi. Tak więc armia symbolizuje te kanały w ciele człowieka. Na sam koniec każdy staje twarzą w twarz z Bogiem, Narajaną. Dopóki umysł jest pełen dumy, ego, wszystkich tych rzeczy, dziwactw, umysł zawsze będzie walczył. Ale wewnątrz Kurukszetra, czyli ciała, są również dobre części, jeśli nie pomieszają się, nie rozcieńczą tymi negatywnymi sprawami, pozostają oddzielone. Ale jeśli ulegną wpływowi tych negatywnych cech, zostaną zanieczyszczone. Umysł zanieczyszcza ciało, ciało zanieczyszcza człowieka i kiedy wszystko zostaje oczyszczone, zostaje tylko Narajana. Nie ważne jak bardzo próbuje się z Nim walczyć, On zawsze wygra.

Ten człowiek nie powiedział teraz wszystkiego, kiedy mówił. Głowa wnuka Bhimy była podniesiona (ponad polem bitwy), tak, ale kiedy zapytali "co widzisz, (kiedy nadal trwała wojna), kto wtedy walczył?" Wiecie co odpowiedział? "Tylko Czakrę Sudarszana". Nie Pandawowie, nie Kuru, nikt. Tylko Czakra Sudarszana. Powiedział jeszcze (do Kryszny) "Ty jesteś Tym, który działa, i Ty jesteś tym, który niweczy" ..."


Wtorek, 12 dzień:

Dziś jest wtorek, tak więc jutro bardzo wcześnie rano jedziemy autobusem do Delhi, a stamtąd samolotami do Europy. Wczoraj rozmawiałem z Muktanandą o tej pielgrzymce. Muktananda wspomniał, że we wszystkich tych punktach pielgrzymki, Bóg lub Bogini, w tej czy innej formie, złożył obietnicę pewnego błogosławieństwa każdemu, kto odwiedzał dane miejsce, nawet jeśli nie byliśmy tego świadomi.

Nic mi nie wiadomo o tych wszystkich błogosławieństwach, które otrzymaliśmy w czasie pielgrzymki. Jednakże wszyscy mamy przynajmniej to jedno - jest nim nasz Guru, ponieważ tylko dzięki Niemu tego typu pielgrzymki są dla nas możliwe, zwiedzanie tych wszystkich świętych miejsc i otrzymywanie niezliczonych błogosławieństw. Gdzie my byśmy byli bez Niego? Nie uważam się za oświeconego, ale mogę powiedzieć to, że bez Niego nie znalazłbym się tak blisko (świadomości) światła.

Dziękuję wam wszystkim za to, że towarzyszyliście nam w tej pielgrzymce czytając te teksty i za waszą miłość i sympatię. Wszyscy byliście w sercu Gurudżiego, kiedy modlił się w świętych miejscach i wszyscy macie udział w licznych błogosławieństwach.

Dżej Guru Dew!

Dżej Śri Kryszna!

Dżej Mata Di



Na tym kończymy relacje Paarthy z pielgrzymki do 9 bogiń. Dzięki jego szczegółowemu, pełnemu rozmachu opisowi podróży, informacjom o odwiedzanych miejscach i spisanym satsangom Swamiego, mieliśmy możliwość podróżować wraz z nimi czytając jego relacje, jak i otrzymywać błogosławieństwa ze świętych miejsc, bo jak powiedział na końcu relacji, byliśmy w sercu Gurudżiego, kiedy się modlił. Wielkie i serdeczne "dziękujemy!" za twoją pracę przy pisaniu dla nas tych relacji, nieraz w gorącym autobusie jadącym po nierównych drogach albo w czasie odpoczynku, u stóp Gurudżiego w czasie satsangów, wieczorami przed pójściem spać. Ktoś powiedział mi: "Dla mnie jest to najwspanialszy dar, że mogę czytać te relacje i być w ten sposób razem z Gurudżim w tych świętych miejscach".


0 komentarze :